Rozpieszczanie
To sowo, które słyszę bez przerwy.
Różni ludzie, tak również ci obcy mi zupełnie, na każdym kroku próbują wciskać mi swoje rady. Najczęściej ci co dzieci nie mają albo odchowali swoje ileś dziesiąt lat temu i tak naprawdę to nie pamiętają jak było, ale 1000 rad zawsze znajdą.
Najczęściej pojawiające się rady to właśnie te dotyczące rozpieszczania.
Ale czym jest rozpieszczanie?
Co to takiego i dlaczego wszyscy uważają, że to coś potwornie złego?
Ponieważ jest to dla mnie słowo, które kompletnie nic nie znaczy, wpisałam je do słownika synonimów.
A co!
I spójrzcie co mi wyskoczyło:
cackać się z czymś, chuchać, chuchać i dmuchać na kogoś, chuchać na kogoś, dbać o coś, dbać o kogoś, doglądać, dopieszczać, hołubić, mamuśkować, matkować, niańczyć, nosić kogoś na rękach, obskakiwać, ojcować, opiekować się, otaczać kogoś troską, pielęgnować, pieścić, troszczyć się, troszczyć się o coś, troszczyć się o kogoś, trząść się nad kimś, usługiwać, wyręczać kogoś we wszystkim, cackać się, ceregielić się, folgować, obchodzić się z czymś delikatnie, patrzeć na coś przez palce, patyczkować się, robić ceregiele z czymś, rozpaskudzać, rozpuszczać, obchodzić się z kimś delikatnie, przesadnie się liczyć z kimś, dogadzać, obsługiwać, otaczać opieką, podsuwać komuś wszystko pod nos, uprzedzać życzenia, zaspokajać czyjeś potrzeby, demoralizować, deprawować, psuć, rozbestwiać, rozkapryszać, rozwydrzać, rozzuchwalać, znieprawiać, zwodzić kogoś na manowce, pobłażać, sprowadzać na złą drogę, wypaczać charakter, bronić, być czujnym, chronić, czuwać, doglądać kogoś, dopatrywać, dozorować, eskortować, interesować się, kontrolować, mieć na oku, mieć nadzór nad czymś, mieć pieczę, mieć pieczę nad kimś, nadzorować, objąć patronat, ochraniać, opiekować, oszczędzać, patronować, piastować, pilnować, pomagać, przejmować się, przypilnować, sprawdzać, starać się, strzec, szanować, troszczyć, uważać, robić dobrze, wypieścić, łagodnie kogoś traktować.
Sporo tego prawda?
Pozwoliłam sobie wytłuścić te moim zdaniem pozytywne.
Jest ich o wiele więcej, prawda?
Wychodzi na to że nie rozpieszczaj, znaczy tyle co:
- nie zaspokajaj potrzeb dziecka,
- nie nadzoruj, nie pilnuj i nie troszcz się,
- nie traktuj łagodnie i nie patrz przez palce na jego niedorosłe zachowanie;
- nie interesuj się i nie przejmuj tym co robi i czuje.
Przypominam, że mówimy o małym dziecku.
Dziecku, które nie wie że robiąc pewne rzeczy może zrobić sobie lub innym krzywdę. Albo często nie potrafi tego przenieść na konkretną sytuację lub czynność.
Dziecku, które dopiero uczy się czym jest złość, własność, smutek, radość...
Dziecku, które dopiero uczy się czym jest złość, własność, smutek, radość...
Ale przede wszystkim uczy się czym jest empatia i potrzeby drugiego człowieka.
Uczy się od nas!
Uczy się obserwując nasze zachowanie i reakcje...
A nauka to często wielokrotne powtarzanie błędów i sukcesów, odtwarzanie sytuacji, naśladowanie.
A nauka to często wielokrotne powtarzanie błędów i sukcesów, odtwarzanie sytuacji, naśladowanie.
Dla mnie potrzeby całej rodziny są bardzo ważne, dlatego szanujemy siebie nawzajem i troszczymy o siebie.
Uczucia dziecka są jeszcze często bardzo niedojrzałe, dlatego często jego problemy czy pragnienia mogą nam się wydać bardzo błahe. Jest to jednak niezwykle mylne.
Wystarczy na moment spojrzeć oczami dziecka, by zrozumieć że z pozoru błahostka dla nas, dla niego może mieć wagę, być albo nie być.
Nikt, dorośli zwłaszcza, nie lubi jak się ignoruje, bagatelizuje lub odsuwa na bok jego problemy lub potrzeby.
Jest to ogromnie frustrujące i często powoduje niepotrzebne komplikacje, stres, problemy ze snem...
Zaspokajanie potrzeb członków rodziny, jest więc bardzo ważne.
A u dzieci w szczególności, bo może mieć wpływ na rozwój psychofizyczny.
Dziś pragnę Wam opowiedzieć o jednej z takich potrzeb.
I o dawaniu też 😖 Nie zapomniałam jaki jest tytuł 😂
Ignacy ma dwa lata, obecnie ogromnym zainteresowaniem darzy strażaków, koparki i ...pociągi.
Te ostatnie są aktualnie bardzo pasjonujące i pochłaniające.
Gdy Ignacy zaczął się interesować koparkami i obok żadnej nie mogliśmy przejść bez postoju, kupiliśmy mu koparkę, gdy do koparek dołączyli strażacy to w naszym domu pojawił się rozkręcany wóz strażacki. Wiadomo w wieku dwóch lat fascynujące są wszystkie auta specjalne. O traktorku nawet Wam pisałam (klik).
Gdy nasz pierworodny zaczął się zachwycać ciuchciami to i o ciuchci pomyśleliśmy.
Tato sprawdzał rozkład na pobliskim dworcu i chadzał oglądać z małym, przejeżdżające pociągi, a do kolekcji naszych książeczek dołączyła taka o ciuchci, a właściwie parowozie.
Tato sprawdzał rozkład na pobliskim dworcu i chadzał oglądać z małym, przejeżdżające pociągi, a do kolekcji naszych książeczek dołączyła taka o ciuchci, a właściwie parowozie.
Niedawno z Poznania do Wolsztyna regularne przewozy rozpoczęła prawdziwa lokomotywa parowa, wspaniały widok to był.
Ignacy co dzień opowiada o tym poranku, o tym jakie ma wielkie koła i jak para z niej leci. I o tym że trzeba ją karmić węglem (to z książeczki) i że maszynista dał mu pocztówki z ciuchcią.
Ten dzień był niesamowity nie tylko z powodu pięknego parowozu.
Na torze obok stała nowoczesny, szybki, niezwykle komfortowy pociąg.
Myśleliśmy, że postawiony tam dla kontrastu.
Myśleliśmy, że postawiony tam dla kontrastu.
Ale nie, stał po prostu, czekając na godzinę odjazdu oraz pasażerów.
Jak ogromne było nasze zaskoczenie gdy przemiły maszynista zaprosił nas do obejrzenia i zwiedzenia kabiny, z której steruje pociągiem.
Ignacy był wniebowzięty mogąc usiąść na fotelu maszynisty sterującego jednym z najnowocześniejszych pociągów wyprodukowanych w Polsce. A jeszcze w większy zachwyt wpadł gdy pozwolono mu zmieniać na ekranie widok kamery.
Zawsze jestem niezwykle dumna widząc, że w naszym kraju są i mogą być jednak produkowane cuda nowoczesnej techniki. Zwiedzanie jednego z nich było dla mnie równie zachwycające co dla synka. A maszynista, również pasjonat, opowiedział nam wszystko o pociągu którym jeździ 160 km/h. Nie byłabym sobą gdybym nie sprawdziła, ale tak, konstruktor znalazł miejsce w toalecie na przewijak dla dziecka 😆
By tego ciuchciowego rozpieszczania było mało, sprawiliśmy dziecku kolejkę i to z klockami.
I tu przechodzimy do dobrych rad.
No bo jak?!
Prezent bez okazji?!
A no tak!
Bo my z mężem nigdy nie potrzebowaliśmy okazji by sprawić sobie prezent, bo lubimy je dostawać jak każdy i lubimy je dawać.
Bo uważamy, że najlepszą okazją by sprawić komuś prezent jest pojawiająca się potrzeba.
Tak ja zdaję sobie sprawę, że dzieci maję potrzebę i chęć posiadania wszystkiego co zobaczą 😈
Nie o to jednak chodzi.
Gdy dziecko zaczyna się czymś interesować, opowiadać o tym, pokazywać, pragnie zrozumieć to jest to pasja.
Tak, ja wiem że może mała i może nawet tylko na pół roku, ale bardzo realna.
I naprawdę warto ją rozwijać, pokazywać i dać możliwość nauki.
A więc pojawiła się kolejka i wzbudziła ogromną radość u naszego dwulatka.
Chciałam Wam pokazać jak wielką, niestety program do obróbki filmów mnie pokonał 😡
Musicie mi, więc uwierzyć na słowo.
Jeśli uda mi się z nim wygrać, na pewno znajdzie się na moim kanale YouTube. 😂
Ale, ale!
Moje dziecko ma już całkiem sporo zabawek i tak naprawdę im więcej ich ma tym mniej się nimi bawi.
Znacie to?
Do tego wszystkiego nasze mieszkanie ma powierzchnię ograniczoną, trzeba było więc coś zrobić.
Dlatego też gdy pojawiła się kolejka z klockami, zniknął piętrowy garaż samochodowy wraz z torem, wszystkie inne klocki nie pasujące do tych nowych oraz zawartość jednego pojemnika na zabawki (mamy dwa i na razie nie zamierzamy powiększać)
Okropni rodzice, co?
A bzdura!
Młody raz tylko zapytał o zabawkę z tych schowanych.
Raz jedyny sobie przypomniał ale okazało się, że nie było to coś za czym warto tęsknić, bo przecież była ciuchcia i klocki 😂😃
Wybraliśmy model Wesoła farma od Klocki Blocki, jest tam ciuchcia, zestaw torów, sporo klocków ludziki i zwierzątka. Spodobały nam się ponieważ pasują do duplo i podobnych, a więc nie ma stresu, że dziecko nie będzie mogło dopasować. Świetnie się sprawdziły dla naszego maluszka bo łatwo się składają i rozkładają. A Ignacy nawet nauczył się składać tory, choć wcześniej nie radził sobie z puzzlami.
Gdy by nie to, że ciuchcia jest bardzo głośna (jak wiecie nie lubię grających zabawek), było by idealnie. Liczę jednak, że producenci zabawek w końcu zaczną montować regulację dźwięku z w zabawkach.
Klocki rozwijają wyobraźnie i motorykę małą, co jest bardzo ważne w rozwoju.
Ignacy z tatą uwielbiają zabawę nimi, choć na początku była fascynacja i godzinami chodzenie za kolejką 😅
Sami zobaczcie:
Jeśli jeszcze nie macie prezentu na Dzień Dziecka, to polecam Wam zajrzeć na stronę producenta (klik).
Znajdziecie tam klocki Mubi dla maluszków oraz Blocki dla starszaków.
My czaimy się jeszcze na kilka zestawów.
Jak myślicie, na które?
Które Wam się podobają najbardziej?
Podsumowując, dawanie bez okazji wcale nie jest takie złe. Ignacy nie wpada w histerię w sklepie z zabawkami (możliwe, że jeszcze nie. Nie wiem, przecież jestem mamą dwulatka zaledwie).
Wie, że od czasu do czasu po prostu kupujemy coś fajnego, jeśli mamy na to pieniądze i jeśli jest to nam potrzebne. To jest mój wybór, mój sposób, zdaję sobie sprawę, że nie każdy może go akceptować.
Ja nie chcę by moje dziecko każde święta, urodziny czy imieniny, kojarzyło jedynie z prezentami, tylko dla tego, że ktoś wymyślił, że poza specjalnymi okazjami nie można nic dać.
Tak jest u nas.
A jak jest u Was?
Skomentowałam już na FB, ale tak mi się spodobało, że napiszę jeszcze tu. Zgadzam się z Tobą i kiedy ja miałam 16 lat i pozwolono mi lecieć w kabinie pilota byłam tak szczęśliwa, że jak widzisz do dziś o tym opowiadam. A co dopiero taki maluch :) Więc dlaczego nie dbać, nie być łagodnym i nie zaspokajać emocjonalnych potrzeb dzieci? :)
OdpowiedzUsuńO to to!
UsuńBo wspomnienia miłych chwil, to najlepszy prezent
Zgadzam sie, że dawanie bez okazji nie jest złe. Tak też praktykuję u siebie w domu ;)A swoje dziecko będę rozpieszczać na 100 róznych sposobów ;)
OdpowiedzUsuńHaha 😃
UsuńTo przecież w końcu Twoje dziecko 😁
co do rozpieszczania - i sugerowania przez innych by tego nie robić - wydaje mi się, że ma to związek z tym, że ludzie mają skrótową definicję tego słowa i kojarzy im się ono głównie z psuciem drugiej osoby itp. podoba mi się idea dawania prezentów bez jakiejś specjalnej okazji. przyznaję że zaadaptowaliśmy tutaj hasło jednej z reklam - i dajemy prezenty "z okazji dnia" :) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńO i to jest najlepsze podejście 😊
UsuńMoi chłopcy też lubią pociągi, mamy kilka książek (polecam Wielką Księgę Pociągów), zaczęliśmy kiedyś zbierać lokomotywy ze Stacyjkowa, mamy kolekcję torów drewnianych z Brio. Jeździliśmy parowozem, byliśmy w muzeum kolejnictwa. Uwielbiam dawać takie prezenty. Uwielbiam rozpieszczać :)
OdpowiedzUsuńSuper! My też mamy już kolekcje książeczek o kolejkach. Ale nie Wielką księgę, jakie to wydawnictwo? Będę jej szukać 😛
UsuńDawanie bez okazji pewnie, że nie musi być złe zależy, tak naprawdę co rodzic chce osiągnąć
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam dawać prezenty bez okazji, bez ciśnienia, tak spontanicznie :)
OdpowiedzUsuńMimo, ze moja córka jest starsza od Ignasia to ta ciuchcia jej by się spodobała :)
OdpowiedzUsuńMłody pewnie miał niezła frajdę z wizyty w kabinie maszynisty :) Fajna wycieczka!