Dlaczego nie daję dziecku popularnych przekąsek
Są kolorowe, pięknie zapakowane, ozdobione uśmiechniętymi dziećmi, wesołymi zwierzakami czy misiem doktorem. Zawsze na wysokości dziecięcych rączek. W mediach huczy od reklam zachwalających ich pro zdrowotne właściwości i składniki “niezbędne” w diecie naszych dzieci. Wystarczy jednak spojrzeć na skład, by przekonać się, że ze zdrowym żywieniem, mają niewiele wspólnego.
Zjadłam już nerwy na tłumaczeniu każdemu z osobna dlaczego nie daję synkowi popularnych dziegciowych przekąsek, batoników, jogurtów, biszkopcików itp.
I gdy myślałam, że już wyczerpałam temat to podczas rodzinnej rozmowy okazało się, że nie tylko krzywdzę dziecko zabierając mu dzieciństwo ale w dodatku wymądrzam się i terroryzuję innych wmawiając im że robią źle, narzucam im swoje wymysły.
Troszkę zabrakło mi słów powiem szczerze, bo rodzina solidarnie mnie zlinczowała.
By nie trwonić swych słów, czasu i cierpliwości postanowiłam napisać post ukazujący co, w tych "wspaniałych" produktach przeznaczonych specjalnie dla dzieci, jest.
A jest tak, że substancje słodzące zazwyczaj znajdują się na samym początku tych "wspaniałości"
Myślałam, mówiąc szczerze, że żyję w czasach, w których temat szkodliwości cukru, jego wpływ na organizm dziecka oraz rozwój próchnicy jest znany wszystkim. Ale okazuje się, że albo nie albo niektórzy po prostu ignorują wyniki badań naukowych.
Cukier nie tylko jest główną przyczyną próchnicy, ale wypłukuje z naszego organizmu witaminy i minerały, jest przyczyną nadciśnienia, cukrzycy typu II i otyłości, może też powodować zaburzenia odżywiania u dzieci. Co więcej, noblista dr. Otto Warburg stwierdził, że to cukier wpływać na rozwój komórek nowotworowych
Często jednak nie tylko cukier jest jedynym szkodliwym składnikiem.
Są też takie substancje jak:
-
Olej palmowy - ten nierafinowany jest zdrowy i jest źródłem nienasyconych kwasów tłuszczowych czy witaminy E, Jednak do produkcji żywności producenci używają najtańszego często utwardzonego oleju palmowego, który jest bardzo szkodliwy. ponieważ jest źródłem tłuszczów trans. Może być przyczyną wzrostu poziomu cholesterolu, chorób serca, otyłości oraz rozwoju cukrzycy typu II
-
Syrop glukozowo-fruktozowy - Stosowany przez producentów ze względu na fakt, że jest najtańszym zamiennikiem cukru i jednocześnie najgorszym. Ma wpływ na szybkie tycie oraz chroniczną otyłość, zwiększa ryzyko wystąpienia cukrzycy typu II, powoduje zwiększone łaknienie, prowadzi do hipoglikemii, zwiększa możliwość wystąpienia zespołu jelita drażliwego, jest częstą przyczyną chorób układu krążenia.
-
Wanilina - Znajduje się na liście niebezpiecznych związków chemicznych Narodowego Instytutu Zdrowia w USA. Może powodować podrażnienie żołądka oraz jelit.
-
Wodorowęglan sodu (E500) - duże spożycie może podrażnić śluzówkę przewodu pokarmowego, być przyczyną krwawienia żołądkowo-jelitowego, wymiotów i biegunek, a w skrajnych przypadkach mogą doprowadzić do wyczerpania oddechowego, szoku i śmierci.
-
Difosforan disodowy (E450) - większe spożycie może prowadzić do zaburzenia wchłaniania wapnia, magnezu, żelaza oraz przyczynić się do osteoporozy.
-
Guma ksantanowa (E415) - może powodować wzdęcia, kolki a w skrajnych przypadkach biegunki
-
Guma guar (E412) - częsty alergen, w nadmiernych ilościach może powodować wzdęcia i biegunkę.
-
Wosk carnauba (E903) - nie ulega trawieniu, może powodować alergie
-
Kwas mlekowy (E270) - w formie L(+) nieszkodliwy, w formie D(-) i DL u noworodków może prowadzić do zaburzeń w przemianie materii. Niestety na ulotkach zwykle nie jest to podane, więc nie wiemy jaki kwas mlekowy znajduje się w produkcie.
-
Estry kwasów tłuszczowych i glikolu propylenowego (E477) - Może powodować zmiany skórne takie jak egzema
-
Pirosiarczyn sodu E223 - może powodować wysypkę, pokrzywkę, alergię, bóle głowy problemy żołądkowe oraz jelitowe, rozkłada witaminę B12, jest niewskazany dla dzieci, osób wrażliwych czy astmatyków
-
Czerwień koszenilowa (E 124) - może być przyczyną nadpobudliwości u dzieci, jest też niebezpieczny dla astmatyków
-
Żółcień chinolinowa (E104) - powoduje wysypkę, zaczerwienienie, nadpobudliwość u dzieci, podejrzewany o wywoływanie nowotworów wątroby, jest też niebezpieczny dla astmatyków i osób uczulonych na aspirynę
-
Tartrazyna (E102) - może powodować nadpobudliwość, depresję bezsenność oraz reakcje alergiczne
-
Aromaty - zazwyczaj brak informacji jakież to tajemnicze substancje się pod tym słowem kryją, czasem jest napisane “identyczne z naturalnymi” - cokolwiek to znaczy, nie wzbudza mojego zaufania, bo najczęściej są to substancje pozyskiwane chemicznie. Najczęściej producenci stosują aromaty sztuczne, z prostej przyczyny - są tanie.
To kilka najpopularniejszych substancji potencjalnie szkodliwych, które znalazłam w produktach dla dzieci. U dorosłych w małych ilościach pewnie nie spowodują, żadnych porażających skutków. Wszystkie te substancje w śladowych ilościach nie zabiją, jednak zauważcie, że powtarzają się w wielu produktach takich jak chleb, bułki, sery wędliny i często możemy niepostrzeżenie przekroczyć wielokrotnie dobową dawkę. Szczególnie u dzieci, które są o wiele wrażliwsze, a ich organizm dopiero się rozwija.
A oto kilka popularnych produktów, by poruszyć Waszą wyobraźnię.
Na czerwono zaznaczyłam składniki szkodliwe ,wytłuściłam też substancje słodzące.
By nie być gołosłowną, o komentarz poprosiłam zaprzyjaźnioną dietetyk, autorkę bloga Dobre Posiłki, którego bardzo Wam polecam.
Lidka do mojej listy dodała jeszcze:
- tłuszcze trans – znajdują się głównie w utwardzanych tłuszczach roślinnych stosowanych powszechnie w przetwórstwie cukierniczym (a więc dotyczy tak samo słodyczy „w papierku”, ale też wypieków w cukierniach), a także twardych margarynach (kubkowe, miękkie margaryny mają ich niewiele), niewielka ich ilość znajduje się w maśle; mają działanie miażdżycogenne, wpływają na mózg i układ nerwowy – mogą mieć związek z rozwojem depresji, chorób neurodegeneracyjnych, zwiększają oporność insulinową, powodują dyslipidemie, powodują otyłość
- kwasy tłuszczowe omega 6 – ich źródłem w diecie są oleje roślinne (m.in. słonecznikowy), a więc nasycone nimi są wszelkie produkty smażone w głębokim tłuszczu (chipsy, frytki) oraz przygotowywane z ich dodatkiem; kwasy omega6 są ważnym komponentem diety, ale ich nadmiar wzmaga przewlekły stan zapalny organizmu (przeciwnie działają kwasy omega 3)
- benzoesan sodu E211– stosowany do konserwacji m.in. napojów gazowanych, może wywoływać objawy alergiczne
- siarczany – używane do konserwacji m.in. suszonych owoców, mogą wywołać alergie i reakcje astmatyczne
- barwniki azowe – szereg barwników spożywczych podejrzewanych o wywoływanie nadmiernej pobudliwości u dzieci; są to: E102 tartrazyna, E107 żółcień 2G, E110 żółcień pomarańczowa, E122 azorubina, E123 amarant, E124 czerwień koszelinowa, E129 czerwień allura, E151 czerń brylantowa, E154 brąz FK, E155 brąz HT, E180 czerwień litolowa
Oraz małe podsumowanie:
Dla prawidłowego rozwoju małych dzieci ważne jest dostarczenie wszystkich niezbędnych składników odżywczych, które znaleźć można przede wszystkim w warzywach, owocach, orzechach i nasionach, produktach pełnoziarnistych, a także nieprzetworzonych produktach zwierzęcych. Popularne słodycze dedykowane najmłodszym to produkty wysoko przetworzone, które nie powinny zastępować pełnowartościowego posiłku czy przekąski. Spożywające takie „smakołyki” dzieci przyzwyczajają się do bardzo słodkiego smaku oraz atrakcyjnego wyglądu i koloru pożywienia. Nic dziwnego, że odmawiają potem jedzenia odpowiednich dla ich potrzeb produktów.
Nawyki żywieniowe kształtują się w ciągu kilku pierwszych lat życia i determinują późniejsze wybory. W zastraszającym tempie rośnie liczba otyłych dzieci, a niektóre z nich zaczynają chorować m.in. na nadciśnienie, miażdżycę czy cukrzycę typu II już przed ukończeniem 10 roku życia. W ponad 90% przypadków otyłość u polskich dzieci spowodowana jest brakiem równowagi między dostarczoną w pożywieniu a wydatkowaną energią. Co więcej, wolnych od próchnicy jest tylko ok. 14% 6-latków i 4% 18-latków.
Karmiąc dziecko słodkimi pseudo przekąskami nie tylko dostarczamy mu szkodliwego nadmiaru cukru, tłuszczów trans lub tłuszczów nasyconych i soli, ale też przyzwyczajamy do nienaturalnych konsystencji, kolorów, smaków i olbrzymich dawek energii upakowanych w małych objętościach. Jednocześnie pogłębiamy powoli i stopniowo niedożywienie w witaminy i składniki mineralne. Skutkuje to osłabieniem układu odpornościowego, brakiem koncentracji, słabszym rozwojem fizycznym i umysłowym, a w przyszłości rozwojem licznych chronicznych chorób.
Lidka Migalska - matka córkom, żona mężowi, przyjaciółka kotu. Z wykształcenia biotechnolog i dietetyk, a z życia zaangażowana kura domowa. Propagatorka ekologicznie świadomego stylu życia, karmienia piersią i rodzicielstwa bliskości. Pasjonatka zdrowej i ciekawej kuchni opartej na lokalnych produktach. Zafascynowana słowiańskim folklorem. W wolnych chwilach kinomanka połykająca każdą pozycję fantasy i sf. Czasami blogerka. Na wiosnę chwastożerczyni.
Co o tym wszystkim myślicie?
Czytacie etykiety, składy?
Dajecie dzieciom przekąski?
Napiszcie jakie.
A niedługo spodziewajcie się wpisu o tym jak kupować by nie spędzić w sklepie pól dnia.
Pozdrawiam,
Zaiana
Olej palmowy - ten nierafinowany jest zdrowy i jest źródłem nienasyconych kwasów tłuszczowych czy witaminy E, Jednak do produkcji żywności producenci używają najtańszego często utwardzonego oleju palmowego, który jest bardzo szkodliwy. ponieważ jest źródłem tłuszczów trans. Może być przyczyną wzrostu poziomu cholesterolu, chorób serca, otyłości oraz rozwoju cukrzycy typu II
Syrop glukozowo-fruktozowy - Stosowany przez producentów ze względu na fakt, że jest najtańszym zamiennikiem cukru i jednocześnie najgorszym. Ma wpływ na szybkie tycie oraz chroniczną otyłość, zwiększa ryzyko wystąpienia cukrzycy typu II, powoduje zwiększone łaknienie, prowadzi do hipoglikemii, zwiększa możliwość wystąpienia zespołu jelita drażliwego, jest częstą przyczyną chorób układu krążenia.
Wanilina - Znajduje się na liście niebezpiecznych związków chemicznych Narodowego Instytutu Zdrowia w USA. Może powodować podrażnienie żołądka oraz jelit.
Wodorowęglan sodu (E500) - duże spożycie może podrażnić śluzówkę przewodu pokarmowego, być przyczyną krwawienia żołądkowo-jelitowego, wymiotów i biegunek, a w skrajnych przypadkach mogą doprowadzić do wyczerpania oddechowego, szoku i śmierci.
Difosforan disodowy (E450) - większe spożycie może prowadzić do zaburzenia wchłaniania wapnia, magnezu, żelaza oraz przyczynić się do osteoporozy.
Guma ksantanowa (E415) - może powodować wzdęcia, kolki a w skrajnych przypadkach biegunki
Guma guar (E412) - częsty alergen, w nadmiernych ilościach może powodować wzdęcia i biegunkę.
Wosk carnauba (E903) - nie ulega trawieniu, może powodować alergie
Kwas mlekowy (E270) - w formie L(+) nieszkodliwy, w formie D(-) i DL u noworodków może prowadzić do zaburzeń w przemianie materii. Niestety na ulotkach zwykle nie jest to podane, więc nie wiemy jaki kwas mlekowy znajduje się w produkcie.
Estry kwasów tłuszczowych i glikolu propylenowego (E477) - Może powodować zmiany skórne takie jak egzema
Pirosiarczyn sodu E223 - może powodować wysypkę, pokrzywkę, alergię, bóle głowy problemy żołądkowe oraz jelitowe, rozkłada witaminę B12, jest niewskazany dla dzieci, osób wrażliwych czy astmatyków
Czerwień koszenilowa (E 124) - może być przyczyną nadpobudliwości u dzieci, jest też niebezpieczny dla astmatyków
Żółcień chinolinowa (E104) - powoduje wysypkę, zaczerwienienie, nadpobudliwość u dzieci, podejrzewany o wywoływanie nowotworów wątroby, jest też niebezpieczny dla astmatyków i osób uczulonych na aspirynę
Tartrazyna (E102) - może powodować nadpobudliwość, depresję bezsenność oraz reakcje alergiczne
Aromaty - zazwyczaj brak informacji jakież to tajemnicze substancje się pod tym słowem kryją, czasem jest napisane “identyczne z naturalnymi” - cokolwiek to znaczy, nie wzbudza mojego zaufania, bo najczęściej są to substancje pozyskiwane chemicznie. Najczęściej producenci stosują aromaty sztuczne, z prostej przyczyny - są tanie.
- tłuszcze trans – znajdują się głównie w utwardzanych tłuszczach roślinnych stosowanych powszechnie w przetwórstwie cukierniczym (a więc dotyczy tak samo słodyczy „w papierku”, ale też wypieków w cukierniach), a także twardych margarynach (kubkowe, miękkie margaryny mają ich niewiele), niewielka ich ilość znajduje się w maśle; mają działanie miażdżycogenne, wpływają na mózg i układ nerwowy – mogą mieć związek z rozwojem depresji, chorób neurodegeneracyjnych, zwiększają oporność insulinową, powodują dyslipidemie, powodują otyłość
- kwasy tłuszczowe omega 6 – ich źródłem w diecie są oleje roślinne (m.in. słonecznikowy), a więc nasycone nimi są wszelkie produkty smażone w głębokim tłuszczu (chipsy, frytki) oraz przygotowywane z ich dodatkiem; kwasy omega6 są ważnym komponentem diety, ale ich nadmiar wzmaga przewlekły stan zapalny organizmu (przeciwnie działają kwasy omega 3)
- benzoesan sodu E211– stosowany do konserwacji m.in. napojów gazowanych, może wywoływać objawy alergiczne
- siarczany – używane do konserwacji m.in. suszonych owoców, mogą wywołać alergie i reakcje astmatyczne
- barwniki azowe – szereg barwników spożywczych podejrzewanych o wywoływanie nadmiernej pobudliwości u dzieci; są to: E102 tartrazyna, E107 żółcień 2G, E110 żółcień pomarańczowa, E122 azorubina, E123 amarant, E124 czerwień koszelinowa, E129 czerwień allura, E151 czerń brylantowa, E154 brąz FK, E155 brąz HT, E180 czerwień litolowa
Oraz małe podsumowanie:
Dla prawidłowego rozwoju małych dzieci ważne jest dostarczenie wszystkich niezbędnych składników odżywczych, które znaleźć można przede wszystkim w warzywach, owocach, orzechach i nasionach, produktach pełnoziarnistych, a także nieprzetworzonych produktach zwierzęcych. Popularne słodycze dedykowane najmłodszym to produkty wysoko przetworzone, które nie powinny zastępować pełnowartościowego posiłku czy przekąski. Spożywające takie „smakołyki” dzieci przyzwyczajają się do bardzo słodkiego smaku oraz atrakcyjnego wyglądu i koloru pożywienia. Nic dziwnego, że odmawiają potem jedzenia odpowiednich dla ich potrzeb produktów. Nawyki żywieniowe kształtują się w ciągu kilku pierwszych lat życia i determinują późniejsze wybory. W zastraszającym tempie rośnie liczba otyłych dzieci, a niektóre z nich zaczynają chorować m.in. na nadciśnienie, miażdżycę czy cukrzycę typu II już przed ukończeniem 10 roku życia. W ponad 90% przypadków otyłość u polskich dzieci spowodowana jest brakiem równowagi między dostarczoną w pożywieniu a wydatkowaną energią. Co więcej, wolnych od próchnicy jest tylko ok. 14% 6-latków i 4% 18-latków. Karmiąc dziecko słodkimi pseudo przekąskami nie tylko dostarczamy mu szkodliwego nadmiaru cukru, tłuszczów trans lub tłuszczów nasyconych i soli, ale też przyzwyczajamy do nienaturalnych konsystencji, kolorów, smaków i olbrzymich dawek energii upakowanych w małych objętościach. Jednocześnie pogłębiamy powoli i stopniowo niedożywienie w witaminy i składniki mineralne. Skutkuje to osłabieniem układu odpornościowego, brakiem koncentracji, słabszym rozwojem fizycznym i umysłowym, a w przyszłości rozwojem licznych chronicznych chorób.Lidka Migalska - matka córkom, żona mężowi, przyjaciółka kotu. Z wykształcenia biotechnolog i dietetyk, a z życia zaangażowana kura domowa. Propagatorka ekologicznie świadomego stylu życia, karmienia piersią i rodzicielstwa bliskości. Pasjonatka zdrowej i ciekawej kuchni opartej na lokalnych produktach. Zafascynowana słowiańskim folklorem. W wolnych chwilach kinomanka połykająca każdą pozycję fantasy i sf. Czasami blogerka. Na wiosnę chwastożerczyni.
Co o tym wszystkim myślicie?
Czytacie etykiety, składy?
Dajecie dzieciom przekąski?
Napiszcie jakie.
Pozdrawiam,
Zaiana
Z wymienionych przez Ciebie przekąsek moja córka czasami je Nimm2 ale ona ogólnie nie przepada za taki produktami i ja jestem z tego powodu szczęśliwa/
OdpowiedzUsuńWażne, że trzymasz rękę na pulsie :-)
UsuńStaram się ograniczać do minimum takie przekąski, ale zdarza się, że jedzą coś z tej listy. Na co dzień stawiamy jednak na swoje wypieki i przekąski.
OdpowiedzUsuńI to jest najlepszy sposób, proponować po prostu przekąski własnej roboty
UsuńNo ja wiem, wiem.....ALe jak się nie opycha tym na kilogramy....Wszystkiego odmawiać dziecku nie mogę :) Wszystko jest dla ludzi, byle z rozsądkiem i umiarem, a jak sama widzisz, niezdrowe to jest nawet powietrze :(
OdpowiedzUsuńTak, tylko Twoja córa już duża i widziałam, że Ty dużo sama pieczesz, więc myślę nie macie z tym problemu :-)
UsuńPewnie,ze i ja tocze batalie z rodziną. Tez maja zakaz kupowania słodyczy,kaszel i innych jogurcikow. Robię wszystko sama. Staram się mieć przygotowane rzeczy na zapas. Wiadomo,ze zdarzyło się kilka razy skorzystać z gotowcow,ale zawsze sprawdzam skład.świetny,ważny wpis.
OdpowiedzUsuńNa rynku jest wiele gotowych produktów z fajnym składem, które fajnie sprawdzają się jako przekąski na szybkie wyjście.
Usuńpodasz jakie?
UsuńTak, przygotowuję o tym post :-)
UsuńMoje dzieci jedzą wymienione przez Ciebie przekąski. Nie codziennie i nie tonami - ale jedzą. Choć nie wszystkie (np. Lubisie w ogóle im nie podeszły). I... zdecydowanie wolą owoce. Mandarynki, banany i winogrona - musieliśmy kupić większą owocarkę bo już naprawdę nie miałam gdzie to przechowywać, he he. W kilogramy jabłek zaopatrza nas dziadek, a obiadowego talerza najpierw znikają warzywa. Także wyrzutów sumienia nie mam w ogóle - grunt to rozsądek i umiarkowanie we wszystkim. We wszystkim! W konstruktywnej krytyce też...
OdpowiedzUsuńWpoiłaś dzieciom zdrowe nawyki żywieniowe, które przynoszą efekty :-)
UsuńTeż staram się ograniczać takie przekąski, ale zdarza się, że moja córka je coś z tymi niefajnymi składnikami. Niestety dużo łatwiej o produkty, które zawierają to, czego nie powinny. Na szczęście jest też sporo alternatyw, wystarczy być świadomym i się rozejrzeć :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, czasem po prostu wystarczy sprawdzić skład i zaproponować dziecku zdrowszą alternatywę :-)
UsuńA najgorsze jest to, że w przypadku niektórych produktów człowiek zdaje sobie sprawę, że nie do końca chciałby to widzieć w diecie dziecka (jak np soczki owocowe) ale z różnych względów mimo wszystko mu to daje. Moja córka nigdy nie chciała pić wody, ani zwykłej ani smakowej aż w końcu zaczęła pić soczki kubusia. Nie jest gruba czy otyła, ale martwię się o jej zęby (dopiero niedawno się zaprzyjaźniła z pastą i szczoteczką) i o to co będzie dalej... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhttp://matkowac-nie-zwariowac.blogspot.com/
To możesz takie same soczki robić soki samemu :-)
UsuńU mnie było łatwiej, bo Syn miał alergię i chcąc nie chcąc nie mógł jeść świństw. Ale do tej pory pamiętam, jak moje kuzynki nabijały się z diety, którą stosowałam. Teraz, po tylu latach moje dziecko jest zdrowe, a ich pociechy mają mega alergie. I są na początku drogi, na której ja byłam.
OdpowiedzUsuńTo fakt, że rodzice alergików zwracają o wiele większą uwagę na podawane dzieciom jedzenie
UsuńMoim zdaniem takie podejście jak Twoje jest super, pokazujesz maluchom i innym, że warto wiedzieć, co się je i dlaczego się nie je różnych rzeczy. Świadomość tego, co spożywamy i jak na nas wpływa jest profilaktyką, która jak wiemy jest sto razy lepsza niż leczenie różnych schodzeń :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! To prawda, bo zwracając uwagę na to co jemy możemy z większą świadomością prowadzić zdrowszy tryb życia, nawet kiedy czasem zgrzeszymy słodkościami :-)
Usuńsuper wpis! :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :-)
UsuńKiedyś moi chłopcy dostali od kogoś w prezencie biszkopty. Jak zobaczyłam ich skład od razu je wyrzuciłam - mieszkam na wsi, więc kurki miały co dziobać. Skład był okropny. Miałam wrażenie, że czytam etykietę jakiegoś chemicznego świństwa dla dorosłych. A to było przeznaczone dla dzieci. Dokładnie tak jak piszesz, kolorowe opakowanie, uśmiechnięta buźka i notka, że jest to produkt polecany. MASAKRA. Od tego czasu zawsze czytam skład produktów i zaczęłam wykorzystywać aplikację na telefon Zdrowe Zakupy- na prawdę przydatna apka. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMnie również składy często przerażają, wczoraj chciałam małemu kupić parówki lub kabanoski, pozycji było ze 30 ale nic nadającego się do jedzenia :-(
UsuńTą aplikację też używam i będę też pisać posta o przydatnych apkach :-p
Olej palmowy to jakaś zgroza w tych wszystkich słodyczach :(
OdpowiedzUsuńTaak, wszędzie go pełno bo jest tani i łatwy w produkcji :-(
UsuńTemat jeszcze mi obcy, ale dobrze wiedzieć jak wiele z tych popularnych produktów jest mało ciekawych...
OdpowiedzUsuńWarto też zwracać uwagę na to co się samemu je :-)
UsuńJa bardzo żałuje , ze wcześniej sie o tym nie mówiło i rodzice bardziej nie ograniczali mi dostępu do słodyczy. Teraz dużo mnie kosztuje niejedzenie tych świństw.
OdpowiedzUsuńOj ja również :-D
UsuńBardzo ważne iformacje. Dobrze, że o tym wszystkim piszesz. Na przyszłość będę wiedziała.
OdpowiedzUsuńDziękuję:-D
UsuńTrzeba się chociaż postarac ograniczyć takie produkty! Ciekawy wpis, dziękuję !
OdpowiedzUsuńDziękuję :-D
UsuńNie mam niestety dzieci,więc ciężko się wypowiadać,ale można tylko powiedzieć tyle.....a dlaczego dzieci rodzą się bez rączek,nóżek,lub z poważnymi wadami? dlaczego dziecko w wieku 5-10 lat lub w podobnym choruje na chorobę nowotworową,,od tego syfu który mamy w pożywieniu..przed porodem na pewno rodzice sięgali po taką żywność,lub potem mama lub tata nie odmówiła mu takich przekąsek..ale trudno dziecku odmówić....
OdpowiedzUsuńŻywności przez nas spożywana oraz powietrze niestety częst jest jedną z przyczyn wielu chorób, ale nie posowałabym się aż do obwiniania rodziców o wady genetyczne :-D
UsuńUnikam cukru, ale dałaś mi do myślenia, aby również pamiętać o unikaniu innych niebezpiecznych substancji, dzięki za to cenne szkolenie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńWarto poprostu czytać składy.
Moja Karolina dostaje czasami kinder czekoladę ale to dlatego, że ja sama ją bardzo lubię. Wiem, żej jej skład jest beznadziejny, ale smak...mmm...
OdpowiedzUsuńJa wolą gorzką czekoladę, zwłaszcza gdy są w niej całe orzechy :-D
UsuńNależę do osób, które budują właśnie nowe zdrowe nawyki i ze zdumieniem odkryłam, że w suszonej żurawinie - którą chciałam wprowadzić jako zdrową przekąskę do naszej diety - było ponad 80%! cukru.
OdpowiedzUsuńNiestety, trzeba sprawdzać skład nawet gdy kupujemy przekąskę powszechnie uważaną za zdrową, bo wiele jest właśnie ze składami raczej słabymi.
UsuńBardzo przydatny wpis.
OdpowiedzUsuńW prosty sposób można przecież samemu przygotować smaczną i zdrową przekąskę dla malucha :)
To prawda, dlatego będę też pisać o alternatywie, czyli o przekąskach równie szybkich ale zdrowych :-)
Usuń...bo korporacje, które są właścicielami nie zwracają uwagi na zdrowie, bo by się nie kalkulowało z zyskiem ;/
OdpowiedzUsuńTo prawda, oni mają gdzieś zdrowie naszych dzieci, dla nich się liczy tylko zbyt i rosnący zysk :-(
UsuńJa staram się unikać takich rzeczy ale czasem pozwalam dzieciom na małe odstępstwo
OdpowiedzUsuńMyślę, że najważniejsze to mieć świadomość i kontrolę
UsuńOj tam oj tam 1 kinderek jeszcze nikomu nie zaszkodził.
OdpowiedzUsuńTeż tego córce nie dawałam, ale niestety presja dzieci z przedszkola była straszna i w końcu musiałam wprowadzić dzień słodyczy.
OdpowiedzUsuńEtap przedszkola jeszcze przed nami, zobaczymy co będzie.
UsuńJa osobiście uważam, że najważniejszy jest umiar we wszystkim, ale etykiety oczywiście czytam i na co niektóre składniki w moim koszyku nie ma miejsca - szczególnie zwracam uwagę na tłuszcze trans i olej palmowy. Produktów z tymi składnikami moim dzieciom podaję.
OdpowiedzUsuńBardzo ważne, że sprawdzasz skład
UsuńUmiar, umiar i jeszcze raz umiar.
OdpowiedzUsuńPatrząc po swojej grupie od razu widzę kto je w domo zdrowo a kto śmieciowo.
A po czym to rozpoznajesz?
UsuńBardzo dobry wpis. Odbieranie dziecku słodkiego dzieciństwa - niestety dalej pokutuje taki pogląd wśród starszego pokolenia, ale też młode wykształcone matki nie widzą nic zdrożnego w dawaniu dzieciom niezdrowych słodyczy - "ach bo on tak lubi i tak słodko prosi o czekoladkę". Przerażające. W tych produktach, które wymieniasz widzę jeszcze wiele innych niezdrowych rzeczy jak np. mleko pasteryzowane, octan DL-alpha tocopherylu - to syntetyczna postać witaminy E produkowana z wysoce toksycznych produktów petrochemicznych, lecytyna sojowa - czyli zapewne GMO. Są to przekąski słodkie - więc chyba nikt podający je dziecku nie ma podejrzeń, że podaje coś zdrowego :) - raczej takie coś na "zabicie głoda". Jeszce gorzej sprawa wygląda w przypadku witamin - tu wydaje się, że podajemy dziecku coś zdrowego, a jednak skład niektórych preparatów witaminowych woła o pomstę do nieba.
OdpowiedzUsuńZgadzam się i niezmiernie mnie dziwi, że producenci mimo to mogą bezkarnie używać takich słów jak zdrowe czy dla dzieci, na opakowaniach.
UsuńŁo matulu, przeczytałem Twój tekst tyleż zaciekawiony, co zaniepokojony. Dzieci co prawda nie mam, ale sam czasem ulegnę pokusie wpieprzenia jakiejś kinder czekolady. No cóż, teraz zapewne zastanowię się co najmniej dwa razy, zanim kupię coś takiego
OdpowiedzUsuńSkłady warto czytać niezależnie od wieku :-D
UsuńDużo zdrowia życzę!
Mam podobny pogląd na te wszystskie słodkie i reklamowane "pyszności". Moje dzieci uwielbają ostatnio jogurt do picia.Okazuje się, że wszystkie znane firmy mają w składzie same świństwa a ten najtańszy, nie tak popularny i reklamowany, jest najzdrowszy i równie albo jeszcze smaczniejszy.
OdpowiedzUsuńTrzeba czytać etykietki. Najlepiej byłoby robić wszystko samemu, ale jak się pracuje, to niestety nie zawsze można
No to prawda, że nie jesteśmy w stanie robić zawsze i wszystkiego same, ale skład warto czytać, bo można się czasem zaskoczyć.
UsuńJa wychodzę z założenia, że do wszystkiego należy podejść z umiarem, bo w nadmiarze i witaminy szkodzą, ale nie popadać też w drugą skrajność. Moje dzieci znają smak niektórych powyższych produktów, ale jedzą je raczej okazjonalnie. Nie raz na zorganizowanych przyjęciach urodzinowych widziałam dzieci, którym odmawiano słodyczy w domach, a tu opychały się bez pamięci... Smutny widok.
OdpowiedzUsuńAle tu nie chodzi o odmawianie dzieciom słodyczy tylko o proponowanie zdrowszych zamienników bez nadmiaru cukru i śmieci w składzie
UsuńWczoraj z młodszą córą byłyśmy na ryneczku - zobaczyła winogrona i odstawiła taki taniec radości, że nie mogłam ich nie kupić. A potem tak się nimi objadła, że już zupełnie, ale to zupełnie nie miała miejsca na "kolorowe śmieci" :D :D :D
OdpowiedzUsuńMądre dziecko :-D
UsuńCukier, wszedzie ten cukier ! Oczywiscie, ze lepiej jest omijac takie "przysmaki" z daleka ! Cale zycie rodzice nie dawali mi przetworzonej zywnosci i do dzisiaj nie mam ochoty na jakies danonki i inne zasladzajace pseudo-desery.
OdpowiedzUsuńDobre nawyki żywieniowe wynosimy z domu i przenosimy na swoje życie.
UsuńJa ostatnio w ogóle mam wrażenie, że wszystko co teoretycznie dla dzieci w składzie jest o wiele gorsze niż jedzenie dla dorosłych.
OdpowiedzUsuńRównież odniosłam takie wrażenie :-(
Usuń