środa, 16 grudnia 2015

Tulę bo kocham!



Nasza przygoda z chustą zaczęła się jakieś 6 albo 7 lat temu, gdy na festiwalu wczesnośredniowiecznym w Wolińskim Grodzie,  zobaczyłam jak moja koleżanka z Węgier mota swojego małego synka. Zakochałam się, przepadłam totalnie! Mały wniebowzięty, mama szczęśliwa a ja totalnie oczarowana.  Wtedy postanowiłam,  że jeśli kiedykolwiek będę mieć dzieci, to będę je nosić.

Gdy byłam w ciąży,  natrafiłam na warsztaty dla początkujących organizowane przez Stowarzyszenie Poznań w chuście i szybciutko nas zapisałam. Po warsztatach byliśmy z mężem zdecydowani, że chcemy nosić naszego synka, było to dla nas tak naturalne jak to że będę karmić piersią.
Gdy Ignacy się urodził, raz jeszcze poszliśmy na warsztaty,  bo okazało się, że ćwiczenia na misiu nie dodały nam odwagi :-)
Pierwsze wiązanie małego,  choć niedoskonałe, było cudownym przeżyciem, a Ignaś oczywiście w mig zasnął. :-)


 Mija 8 miesięcy jak tulimy się z synkiem w chustach. 


Ja oszalałam na ich punkcie, mąż na razie nosi tylko w kółkowej, ale myślę, że już wkrótce go przekonam. 


Noszenie daje nam możliwość tworzenia i pielęgnacji wspaniałej więzi jaka się tworzy pomiędzy rodzicem a dzieckiem. Dzięki noszeniu wiem że daję mojemu synkowi miłość, czułość,poczucie ciepła i bezpieczeństwa. 


 Chusta pozwala mi pokazywać świat synkowi z całkiem nowej perspektywy, może on go doświadczać wszystkimi zmysłami, co jest totalnie nie możliwe w wózku.




Możemy wejść w miejsca niedostępne dla czterech kółek, nie jesteśmy zależni od niskopodłogowych tramwai czy podjazdów. Świat stoi przed nami otworem, a ogranicza nas tylko moja pomysłowość.
 Dzięki chuście, mogę też realizować swoje pasje, czyli jeździć na festiwale historyczne, robić zdjęcia czy pisać bloga. :-)





Dzięki chuście mogłam bez przeszkód tańczyć z mężem na weselu przyjaciół.
Noszenie ułatwia nam też codzienne domowe obowiązki czy zakupy.
Łatwiej jest pozmywać, odkurzyć, zrobić pranie czy też choćby zrobić makijaż, pomalować paznokcie.







 A wózek? 
Nadal używamy, choć coraz częściej wracamy w chuście.
Świetnie się sprawdza by przewieźć nim siatki z zakupami :-) 


Uwalnia ręce! 
Chusta to remedium na mój schorowany kręgosłup, szczególnie w czasie ząbkowania lub innych spadków nastroju naszego synka. Ponieważ dobrze zawiązana chusta prowokuje prawidłową postawę i odciąża kręgosłup.


Dzięki chuście poznałam wiele wspaniałych i pełnych pasji osób, a na ulicy zaczepiają mnie ludzie zachwyceni szczęśliwym Ignasiem, chwaląc sposób w jaki pokazuję świat dziecku.

Kochani obecni i przyszli rodzice!
Nie ma się co zastanawiać, doradców noszenia dziś można już znaleźć praktycznie w całej Polsce, a grupowe warsztaty są organizowane we wszystkich większych miastach.
Noście i tulcie swoje pociechy, bo one tego potrzebują, a wy zyskujecie przepiękne doświadczenie na całe swoje życie.

Dziękuję Magdalenie Cichońskiej z #Nicminiewisi, Kolorowej Mamie z akcją #Uwolnijręce, bo to one zainspirowały mnie nieświadomie do napisania tego postu. Wielkie podziękowania również dla kochanych doradczyń ze Stowarzyszenia Poznań w chuście, przygarnęły nas do swego grona i z ogromną cierpliwością wdrażały w arkana prawidłowego chustonoszenia!

A wy? Nosicie się,  nie Nosicie? Chusta, mai tai,  nosidło?  Pochwalcie się! 

Pozdrawiam,
Zaiana
Podobał Ci się ten post?
 Daj mi o tym znać i napisz w komentarzu.
Jeśli dołączysz do obserwatorów na blogu, będziesz informowany na bieżąco o nowych wpisach.
Będzie mi również niezmiernie miło jeśli polubisz mój fanpage na Facebooku i Instagramie.
"Podobał Ci się ten post? Daj mi o tym znać i napisz w komentarzu. Jeśli dołączysz do obserwatorów na blogu, będziesz informowany na bieżąco o nowych wpisach. Będzie mi również niezmiernie miło jeśli polubisz mój fanpage na Facebooku i Instagramie. "
TOP